Menu

W motku nadzieja

W motku nadzieja

Tekst: Wika Kwiatkowska;
Zdjęcia: Róża Wnuk

Kolorowe szaliki Pierwszych Dam i niesfornych artystów

szydełkowanie
Kilkanaście lat temu byłam zimą w Beskidach z grupą znajomych. W ciągu dnia narty, wieczorami planszówki z dziećmi i dyskusje przy grzańcu. Towarzystwo roześmiane, rozgadane, tylko z dwiema koleżankami niełatwo było nawiązać kontakt wzrokowy. Poważne, skupione na precyzyjnych ruchach swoich rąk, siedziały nieco w oddali i z godną pozazdroszczenia szybkością dziergały na drutach kolejne bajecznie kolorowe czapki i szaliki. Miałam sprzeczne emocje: z jednej strony podziwiałam ich manualną biegłość i asertywność w niepoddawaniu się stadnemu przymusowi integracji, z drugiej odnosiłam wrażenie, że to odseparowanie stanowi jednak jakiś rodzaj towarzyskiego faux pas. W stylu: „Kiedy będę miała chęć, przysiądę się do was. Ale na razie mój motek wełny wydaje mi się bardziej interesujący”. Pewnie byłam niesprawiedliwa. I na pewno nie doceniłam tego, że te dwie kobiety, matki, żony, osoby z artystyczno-intelektualnego kręgu tzw. warszawki, były po prostu w awangardzie trendu.
Zaczęło się od tego, jak Julia Roberts w filmie „Mój chłopak się żeni” koiła nerwy dzierganiem. Potem obraz atrakcyjnej kobiety z kłębkiem włóczki w rękach podkręciła jeszcze Sarah Jessica Parker z kultowego „Seksu w wielkim mieście”. I klisza pod tytułem: robienie na drutach równa się poczciwa babcio-starowinka plus czasy niedoboru – została ostatecznie zmieciona. Nie zaszkodziło temu nawet zdjęcie „babciowej” Angeli Merkel z różową robótką w rękach. Dzierganie jest sexy, wołają od lat zakochane w nim gwiazdy Hollywood. I nikogo nie wyklucza. Ostatnio, podczas kwarantanny w pandemii, na drutach zaczęła robić również Michelle Obama. Głównie kocyki, szaliki, czapki i rękawiczki dla rodziny. Była Pierwsza Dama i znana perfekcjonistka zapisała się nawet – pod pseudonimem – na grupę, aby doskonalić się w tej sztuce.
szydełkowanie
robótka na szydełku
robótka szydełkowa

Ale czy relaks z kłębkiem włóczki na kolanach musi być przypisany wyłącznie kobietom? Wystarczy spojrzeć, jak rozluźnia i zmiękcza supermęskie oblicze Russella Crowe. Albo Ryana Goslinga, innego sławnego miłośnika robienia na drutach. Co prawda świat bywa okrutny: Gosling wyznał, że dzień, w którym nauczył się na planie dziergania, był jednym z najbardziej relaksujących w jego życiu. I dodał: „Gdybym miał zaprojektować swój idealny dzień, to byłoby to. A jeszcze na koniec coś z tego masz: fajny prezent. Dla kogoś, kto chce mieć dziwnie uformowany, paskudny szalik”. Autoironia nie pomogła. Uroczy rękodzielnik Ryan błyskawicznie stał się bohaterem internetowych memów. 

Kilka miesięcy temu Ronnie Wood, żwawy 73-latek z Rolling Stonesów, przyznał, że zamienił alkohol i narkotyki na druty. Zamiast męczyć się na imprezach, „młody” tata – Ronnie ma czteroletnie bliźniaczki – woli spędzać wieczory w swoim londyńskim domu, robiąc bardzo długie, jak mówi „niekończące się szale”. Najprostszym ściegiem, którego w dzieciństwie nauczyła go mama. I pewnie zgadza się z Meryl Streep, dla której to hobby ma charakter terapeutyczny: „Jest sposobem na zebranie myśli i kontemplację, jakimś rodzajem oczyszczenia”.

Niedawno natknęłam się na amerykański plakat z lat 40., reklamujący latanie. Widzimy na nim siedzącą w samolocie uśmiechniętą, elegancką starszą panią z robótką w rękach. To ówczesna Pierwsza Dama Eleonor Roosevelt, której pasja do robienia na drutach była powszechnie znana. Wywijała drutami zawsze i wszędzie: w Białym Domu, na plaży, w podróży. Pani prezydentowa mówi do nas z plakatu: „Samolot nigdy nie przestaje mnie zachwycać”. Patrzymy i wierzymy, że samolot jest bezpieczny. Bo jak coś złego może nam się przytrafić, kiedy z takim spokojem będziemy przewlekać oczko za oczkiem?

cienka, różowa włóczka
szydełka i czerwona nić