Menu

W moim domu pachnie lasem: Pola Dzwigała

W moim domu pachnie lasem

Rozmawia: Piotr Piętos

Zdjęcia: Róża Wnuk

Redakcja: Joanna Kotkowska

Wyszukuje oryginalne składniki z najdalszych zakątków świata i miesza je tak, jak nikt inny. Do Jej pracowni nie sposób pomylić drogi – przyjemny zapach otula nas już od wejścia, wnętrze czaruje klimatem. Jest tajemniczo, nie tylko za sprawą przydymionego światła. W pracowni stoi pełno flakonów i buteleczek, kwiatów i ciekawych detali. Są też prezenty od gości. To prawdziwe laboratorium zapachu, w którym wita nas uśmiechnięta Pola i jej kot Buzia.

 

Rozmowa z Polą Dzwigałą, właścicielką Polasense Fragrance Studio, w której można stworzyć wyjątkowe perfumy.

pracownia Polasense

PP: Jak określiłabyś swój zawód i to, czym się zajmujesz?

PD: Czeladnik perfumeryjny.

Czym dzisiaj pachnie Warszawa?

Deszczem. To popularny pertichor, inaczej geosmina (zapach ziemi – przyp. red.). Wsiadając rano na rower pomyślałam: jednak jesień może być miła. Tak ładnie mży i jeszcze ładniej pachnie.

Lubisz ten zapach?

Czasem lubię, czasem nie. To zależy od pory roku. Kocham deszcz w czerwcu, wtedy na Placu Konstytucji pięknie pachnie lipami. I to jest jeden z moich ukochanych zapachów Warszawy. Zdecydowanie wybieram zapach deszczu za miastem. Tam naprawdę pachnie ziemia, która oddycha. W mieście czuć po prostu deszcz na betonie.

Deszcz na betonie to składnik, który często jest wykorzystywany w kompozycjach zapachowych. Czym różni się zapach przemokniętego miasta od mokrego lasu, to kwestia geosminy?

Ziemia oddycha. Czuć w niej zapach trawy i drzew. Na przykład jałowiec wydaje intensywny zapach, dlatego deszcz w ogrodzie pachnie inaczej niż w mieście. Beton pachnący deszczem to czysta geosmina i całe spektrum zapachów, które w ten beton jeszcze weszły. Krople deszczu są zawsze bezwonne.

Geosmina jest mocna, intensywna i lubi się narzucać.

Tak. Jest produktem ubocznym rozkładu martwej materii, czyli pleśnią, z której na przykład można stworzyć penicylinę. Powstaje za każdym razem, kiedy zachodzi reakcja wodno-parowa w ziemi. To najbardziej wyczuwalna cząstka dla naszego nosa. Jest nam najbliższa, dlatego ma działanie uspokajające. Można przy niej ziewać i odczuwać senność. Można mieć poczucie, że wróciliśmy „do początku”. Tak działa.
pracownia Polasense
zapachy Polasense
laboratorium Polasense
flakony z zapachami

To kwestia uziemienia przez zapach?

Zdecydowanie tak można odczuć jej działanie. Geosmina może przywoływać zapach buraków, ryb słodkowodnych, takich jak karpie czy sumy. Innym po prostu może kojarzyć się z czymś brudnym. Podobnie zresztą jest z kolendrą, ona jest zero-jedynkowa. Kochasz ją lub nie.

Mówisz o liściach? Uwielbiam!

O liściach, a widzisz! Nie mam nic przeciwko nasionom, ale liście bardzo często zaburzają u mnie smak potrawy.

To dlatego, że pachnie dla Ciebie jak mydło? Niektórzy tak odbierają zapach kolendry, jak mydlane nuty.

Może rzeczywiście mydlany. Ja czuję coś brudnego w kolendrze. Jednak praca perfumiarza to miłość do wszystkich składników, z którymi pracuje.

Miałem tak z natką pietruszki. Przeszkadzała mi i w smaku, i zapachu. Z czasem zacząłem ją oswajać. Można trenować węch?

Oczywiście. Każdy nos czuje zapach do momentu, kiedy go nie zna i nie toleruje. Kiedy go pozna staje się mało wyczuwalny. Mam tak z jednym z najbardziej kontrowersyjnych zapachów świata – perfumami ludzkich wydzielin (perfumy Secretions Magnifiques Eat Libre d’Orange – przyp. red.). Jednym kojarzą się z zapachem szpitala i palonego ciała, u innych oddziałują bardzo na zmysły. Przedziwny, magiczny zapach. Zdarza się, że po dwóch aplikacjach ludziom uginają się nogi. Próbowałam kupić flakon przez 7 lat, ale mój nos na to nie pozwalał. Kupiłam jesienią, gdy padał deszcz. Na początku używałam go niewiele. Dzisiaj już mi nie przeszkadza w niedopuszczalnej ilości i już tylko czasem go czuję. To jest fascynujące w zapachu, że czujemy go dopóki nam przeszkadza albo jest nam zupełnie obcy. Dlatego na przykład takie fajne są molekuły – wyczuwalne i nie, pojawiają się i znikają. Gdy poczujesz jedną z nich, poczujesz coś, czego nigdy Twój nos nie doznał. Pachną jak coś, co nie istnieje w naturze i nie masz żadnego porównania, że na przykład pachną drewnem, oceanem albo ziarnem piasku. Twój mózg nie ma w tym przypadku żadnego odniesienia.

Molekuły są trudne do zidentyfikowania. Czyli pachną jak coś, czego nie ma?

Dokładnie tak, ale tylko jedna z nich. Ona jest jak taka biała kartka, która może pięknie unieść resztę esencji albo płótno, na którym możemy namalować zapach.

Im więcej wąchasz, tym więcej czujesz.

Tak, można trenować węch. Pytanie, jak? Ostrożnie. Lepiej wąchać krótko i często. Wracać do zapachu, żeby był bardziej wyczuwalny. Czasem, by lepiej poczuć zapach używam starej metody perfumiarzy, wącham w sposób super critical sniffing, czyli wciągasz zapach do nosa do granic możliwości i tak samo wydychasz go. Wtedy możesz poczuć wszystkie jego aspekty. Tej metody lepiej jednak nie stosować przy inhalacji czy aromaterapii.
Perfumy NAP x Polasense

Zapach to wspomnienia.

Tak, zapach aktywuje je nieustannie. Zmysł węchu zamieszkuje ten sam ośrodek w mózgu co wspomnienia i emocje. Esencja olejku cedrowego potrafi przywrócić wczesnodziecięce wspomnienia, np. wakacji na Krymie. Miałam kiedyś spotkanie, na którym mężczyzna płakał wąchając cedr. Ten zapach uruchomił w nim tak silne wspomnienia, jakiś rodzaj powrotu do dzieciństwa. Zobaczył obrazy, które nigdy nie przypomniałyby mu się, gdyby nie ta esencja. Wąchał i mówił: całe dzieciństwo spędziłem na Krymie i tak pachniał mój dom; pamiętam arbuzy, dużo arbuzów. Zapach cedru zabrał go do letniego domu. To było piękne, jak przeniósł go wiele lat wstecz. Albo taki rumianek, który podaje się niemowlętom, kiedy go wąchasz – możesz odczuwać i wzruszenie, i niepokój, możesz płakać nie wiedząc dlaczego. Budzi w nas wczesne wspomnienia z dzieciństwa.

Mówi się przecież: ale miałem przeczucie!

Tak, nasza intuicja to węch: miałem przeczucie, żeby tam nie iść; wiedziałem, żeby się tam nie pchać; czułem, żeby z nim nie rozmawiać etc. Węch to nasze trzecie oko. Może jest tak, że nie mamy świadomości, że naszego mózgu, neuronów bezpieczeństwa i wspomnień, dotyka jakaś mikromolekuła zapachowa, która daje nam sygnał, że tam się nie idzie. Podobnie jest z wyborem partnerów – to zapach definiuje to, czy będziemy razem na zawsze. To są wszystko cząstki zapachowe, które bezpośrednio dotykają naszej głowy, ale nasz nos może ich nie rejestrować. Fenomenalne w zapachu jest to, że nos nie rejestruje, zapach cię dotyka i następuje reakcja.

Jak wyglądają Twoje poszukiwania składników?

Na początku szukałam składników od moich ulubionych i wymarzonych już w czasach liceum dostawców. Perfumiarstwo to minimum 40000 komponentów. Każda substancja ma swój numer CAS (sposób identyfikacji substancji chemicznej – przyp. red.) i wszystko musi być zarejestrowane w IFRA (International Fragrance Association – przyp. red.). Każda substancja, której używam musi mieć swoją kartę bezpieczeństwa. Wiem, gdzie sięgać, by komponenty były najwyższej jakości. Z Omanu udało mi się przywieźć bardzo piękne frankincense, inaczej zwane olibanum. Z Maroko wybitne neroli, miętę i cynamon.

A w Polsce jakie miasta wzbudzają w Tobie emocje?

Kraków i zapach tamtejszych piwnic i kamienic, z których bucha czysta geosmina. Uwielbiam też zapach Wawelu. Wzruszam się za każdym razem kiedy go czuję. Warszawa pachnie pięknymi perfumami w piątek, w sobotę już nie. Nieszczególnie przepadam za jej zapachem. Myślę bardzo ciepło o Teatrze Narodowym i jego chłodnym zapachu marmuru. Lubię czerwiec w Warszawie – zapach lipy wymieszany z zapachem betonu, bo Warszawa, jakby nie patrzeć, jest zabetonowana. Lubię zapach skarpy w Gdyni Orłowo, które jest moim ulubionym miejscem w Polsce.

Wenecja?

Pachnie zdecydowanie przyjemniej niż Place de la Bastille w Paryżu. Mówią, że to zapach muru i wilgoci. Gdy wyobrażam sobie Wenecję, widzę suszące się pranie wymieszane z zapachem wody i potu gondolierów.

A jest zapach, który kojarzy Ci się z domem?

W moim domu pachnie lasem. Jesienią suszonymi grzybami, w czerwcu pomidorami. Mama od lat ma na pianinie irysowo-drzewny zapach do domu, który kiedyś dla niej skomponowałam, żeby pasował do starych mebli i zegarów taty. Jest taki rodzaj paczuli, która pachnie jak dom mojej prababci. Kiedy byłam mała nie lubiłam tego zapachu. Teraz uwielbiam dodawać ją do perfum. Pachnie jak ten dom, który ledwie pamiętam.

Podobnie mam z szałwią lekarską, której absolutu użyliśmy w kompozycji Sage.

Nie da się przejść obojętnie obok szałwii.

Ta kompozycja jest dla mnie bardzo ważna, może dlatego, że użyłam do niej absolutów wysokiej jakości, jak absolut mate.

 

(Pola przynosi kompozycję, która jest mieszanką absolutu szałwii, paczuli, mate. Piotr: kojarzy mi się z zapachem metra w Berlinie. Joanna: szuflada dziadka pachnąca kremem po goleniu i starym skórzanym portfelem. Pola: czuję ten podmuch z metra.)

Porozmawiajmy o hedione, czyli składniku, który został opracowany po to, aby dawać ludziom przyjemność.

Tak, ale najpierw o pomarańczy (śmiech). O najzwyklejszej pomarańczy. Pomyśleć, że kiedyś tak bardzo nie szanowałam tych wysokich nut, nazywając je małymi, szczekającymi pieskami. Teraz esencji gorzkiej pomarańczy mogłabym używać do wszystkiego. (Zobacz, powąchaj). Wiadomo, że cytrusy działają uspokajająco i są jak najlepsze antydepresanty. Ale o gorzkiej pomarańczy można też powiedzieć, że jest bardzo elegancka. I te składniki mamy w pierwszej kompozycji dla NAP. Tam, gdzie prym wiedzie Vetiver. A hedione – wąchasz i robi ci się miło i jeszcze milej… Tak naprawdę prawie w ogóle nie pachnie, ale aktywuje niepostrzeżenie obszary w mózgu odpowiedzialne za odczuwanie przyjemności. Hedione to zapach do przytulania. Otoczenie staje się przyjazne i miłe.

Molekuły to jedna z trzech kompozycji, które stworzyłaś dla NAP. Są dla mnie szczególnie intrygujące. Zwłaszcza kaszmeran.

Kaszmeran (syntetyczny akord „drzewa kaszmirowego” – przyp. red.), mityczne drzewo perfumiarzy, które nie występuje w naturze, nazywane molekułą, dla mnie jest rodzajem piżma. Z gatunku tych zimnych, mrocznych i mglistych. Innym kojarzy się jednak z czymś miękkim, kojącym, przyjemnym, szalenie zmysłowym. W tej kompozycji mamy wszystkie ważne molekuły ze świata perfum, zamknięte w jednym flakonie, otulone esencją fiołka i goździków.

Jesteś połączeniem artystki i rzemieślniczki.

Wychowałam się w domku w lesie, gdzie mama zbudowała potężną kolekcję książek. Bardzo wcześnie zaczęłam recytować „Lokomotywę” Brzechwy i „Ptasie Radio”, które do tej pory gra w mojej głowie. Tata z kolei puszczał mi winylowe płyty. Pamiętam, jak słuchaliśmy razem „A whiter shade of Pale” z albumu Procol Harum albo Wodeckiego. I tak wszystko się zaczęło.

Dla NAP zaproponowałaś określone składniki. Czyli z czymś Ci się musi NAP kojarzyć?

Jak widzę NAP, widzę tweed. A dalej wysokiej jakości tekstylia, skórę i drewno. Dużo drewna. Wszystko to, co jest blisko ziemi – i barwy, i zapachy. Dlatego taki wybór – Molekuły idą w miękki sen, będą idealne do pościeli. Vetiver jest budujący, funduje energetyczny poranek i wytrawne ziemiste popołudnie, a Szałwia, mimo niewielu składników, jest wielowymiarowa i elegancka z tym jej papierowo-zeszytowym kolorem i zapachem. To był pierwszy składnik, o którym pomyślałam w kontekście NAP. Do stworzenia kompozycji dla Was zainspirowała mnie pościel, którą kolekcjonuję od lat.

O czym marzysz?

Marzę o cieple.
rozpylanie perfum
Perfumy NAP x Polasense VETIVER
Perfumy NAP x Polasense MOLECULES
Perfumy NAP x Polasense SAGE

* Wszystko pachnie – wystarczyło spędzić kilka godzin w pracowni Poli, a nasze zmysły bardzo się wytężyły. W potrawach, które jedliśmy po wyjściu z pracowni, wydobyły się nieznane dotąd, intensywne smaki. W pobliskiej piekarni czuliśmy zapach skórzanej kurtki klienta, który wyszedł z niej kilka minut wcześniej. Byliśmy niezwykle czujni sensorycznie 3 godziny po wyjściu.

** Aż 30 proc. naszych genów odpowiada za wąchanie. W nosie znajduje się 40–50 mln receptorów węchowych. Każdy z nich jest komórką układu nerwowego, która od strony jamy nosowej ma 10–20 tzw. rzęsek.

Pola Dzwigała

Pola Dzwigała
Prowadzi w Warszawie Polasense Fragrance Studio, niewielkie laboratorium, w którym powstają perfumy na zamówienie. Pracuje z zapachem ponad 20 lat.
Pola Dzwigała