Menu

Bensimony: poza modą i czasem

Bensimony: poza modą i czasem

Tekst: Maciej Drozd

Zdjęcia: Róża Wnuk, Michał Przeździk

Proste spodnie, trencz, koszulka w paski i rozwiany na wietrze kolorowy szalik. Francuski styl: lekko nonszalancki, bardzo niezobowiązujący. Na nogach koniecznie sportowe buty, najlepiej białe trampki. Bo cały Paryż chodzi. Dosłownie. Kiedy w 1978 roku Serge Bensimon odkupuje od francuskiej armii 100 000 białych pantofli gimnastycznych pewnie nie podejrzewa, że jego nazwisko i styl, który wkrótce wykreuje, wpisze się na stałe w obraz paryskiej ulicy, a buty, które stworzy, będą nosić zarówno kobiety, jak i mężczyźni na całym świecie.
Michał Przeździk - tenisówki Bensimony

Sukces z demobilu

Marka Bensimon bierze swój początek w rodzinnej historii. Powiedzenie „jaki ojciec, taki syn” znajduje tutaj doskonale swoje odbicie. Wszystko zaczęło się w latach 40. XX w., kiedy ojciec Serge’a Bensimona wraz ze swoim bratem zaczęli skupować i sprzedawać używane rzeczy pochodzące z wojskowych magazynów. Kurtki – parki, spodnie i elementy umundurowania wykonane z wytrzymałych materiałów z powodzeniem mogły służyć jako doskonały materiał do przeróbek i być noszone przez wiele lat. Wkrótce skład Bensimonów był największym tego rodzaju biznesem w regionie paryskim. Serge z uwagą śledził poczynania ojca i wujka, ucząc się firmowych niuansów i tajników rządzących handlem starzyzną. Gdy pod koniec lat 70. postanowił oficjalnie dołączyć do firmy, wiedział już jaki potencjał drzemie w tysiącach kilogramów używanych tekstyliów zgromadzonych w rodzinnych magazynach i jaki mogą mieć wpływ na świat mody: „Moim celem jest wywołanie u ludzi ukłucia zazdrości na widok używanych przedmiotów, których nikt już nie chce, poprzez przekształcenie ich w obiekt uwielbienia” – zwykł mawiać.

Kurtka pożądania

Serge wyczuwał modowe trendy. Chcąc przełożyć swoje zainteresowanie podróżami na język mody, uważnie śledził, czym inspirują się wielcy kreatorzy i w jaki sposób te inspiracje interpretują na wybiegu. Niewątpliwie znał zdjęcie autorstwa Franco Rubartelliego z 1968 roku, na którym Veruschka pozuje w kurtce projektu Yves Saint Laurenta. Kurtce lekko militarnej, z obszernymi kieszeniami, przewiązanej paskiem, z charakterystycznym wiązaniem w miejscu guzików. Kurtka powstała na potrzeby sesji, ale zainteresowanie nią było tak ogromne, że rok później zdecydowano się wprowadzić tak zwaną saharienne do stałej produkcji. Projekt Saint Laurenta naznaczył modowo całą dekadę lat 70. Nie bez znaczenia był też fakt trwającej wojny w Wietnamie, co skutkowało popularnością motywów militarnych. Safari jackets powstawały w wersji damskiej, męskiej i dziecięcej. Serge dysponujący magazynem
oryginalnych, bawełnianych wojskowych ubrań wpisał się w panujący trend i podbił Paryż wypuszczając na rynek nieco przerobione, ale inspirowane projektem Saint Laurenta kurtki typu safari. To był początek pierwszej przygody z modą, która trwa do dziś.

Michał Przeździk - tenisówki Bensimony
tenisówki Bensimony w kwiatki
tenisówki Bensimony

La Tennis, czyli bal na 100 000 par (butów)

Podobno sukces goni sukces. W przypadku Serge’a Bensimona jest to prawda. W 1978 roku francuska armia sprzedaje mu 100 000 białych trampek pochodzących z nadwyżek wojskowych magazynów. Wielkie handlowe wyzwanie i jednocześnie poligon dla jego nieskrępowanej kreatywności. Po długotrwałych próbach i poszukiwaniach Serge odkrywa technikę barwienia butów w taki sposób, żeby farba nie zostawiała śladów na nieskazitelnie białej gumowej podeszwie. Eksperymentując
wymyśla nowy model obuwia, który będzie odzwierciedlać DNA marki – bezpretensjonalność, ponadczasowość i wygodę. Razem z bratem Yves’em postanawiają, że to właśnie trampki (La Tennis) staną się pièce de resistance każdej kolekcji, od teraz firmowanej szyldem BENSIMON.

Złośnica w trampkach

Genialny w swej prostocie projekt, francuska ulica podchwytuje momentalnie, a bensimony stają się klasykiem na równi z małą czarną czy beżowym płaszczem. Duży wpływ ma na to także wchodzący na ekrany w 1985 roku film Claude’a Millera
„Złośnica” (L’Effrontée) z Charlotte Gainsbourg w roli głównej. Bohaterka ubrana w jeansy, top w paski i białe trampki odzwierciedla ducha epoki, czyniąc z prostej stylizacji przedmiot pożądania ówczesnych nastolatek. Jednocześnie reinterpretuje
pojęcie francuskiego szyku w formie, którą do tej pory znaliśmy. Już nie elegancki kostium, sznur pereł i wysokie obcasy, a płaskie sportowe buty i T-shirt stają się punktem wyjściowym do stworzenia garderoby à la francaise. Nominowana do Cezara główna kostiumografka filmu Jacqueline Bouchard wyczarowała bohaterkę, której styl jest rozpoznawalny i naśladowany do dziś.
Niewątpliwie jedną z jego najmocniejszych składowych są buty od braci Bensimon.

W Bensimonach chodziła nie tylko Gainsbourg, ale i Liv Tyler, Jane Birkin, Sienna Miller oraz tysiące kobiet i mężczyzn na całym świecie. Swoje wersje butów przygotowali m.in. Chanel. Isabel Marant czy Jean-Paul Gaultier. Co rok wypuszczane są nowe wersje kolorystyczne najbardziej popularnego modelu La Tennis, wykonanego w 100 proc. z naturalnych materiałów – bawełnianego płótna i gumy.

„Cechą charakterystyczną produktu kultowego jest zapisanie się w pamięci zbiorowej” – te słowa wybrzmiały podczas konferencji podsumowującej 40. działalności marki braci Bensimon. Trudno się z tym nie zgodzić. Proste, kolorowe trampki, poza tym, że stanowią ważny element modowego dziedzictwa Francji,

przywołują wspomnienia spacerów brzegiem morza, odkrywania dalekich miast i codziennych wędrówek. Są niezmienne w formie, dlatego wciąż tak kultowe. Bez problemu dopasowują się do istniejących trendów. Wygodne, lekkie i bezpretensjonalne.