Wszyscy lubimy zajrzeć do domów innych ludzi, zwłaszcza tych znanych. W jakim stylu mają urządzony salon? Jakie książki eksponują na półkach? Lepiej się czują w sterylnej przestrzeni czy w artystycznym bałaganie? Wybierają miejski gwar czy wiejską sielankę? Czasem to, co odkrywamy rozczarowuje, czasem zaskakuje. Albo inspiruje. Zwłaszcza jeżeli mamy do czynienia z intelektualnymi i literackimi arcymistrzami. I właśnie ich tropem ruszyła w świat Marzena Mróz-Bajon. Postanowiła zajrzeć do miejsc, w których dorastali, tworzyli i po prostu żyli jej ukochani pisarze. Sprawdziła, jaki był widok z okna domu, w którym urodził się Czesław Miłosz. W Lubece chodziła śladami małego Tomasza Manna. W Missisipi przyjrzała się stodole, w której pisał powieści William Faulkner. A nawet spała w łóżku, w którym umarł Oscar Wilde. Do domu Vargasa Llosy w Limie weszła legalnie, ale do mieszkania Witolda Gombrowicza w Buenos Aires musiała wedrzeć się podstępem. Wszędzie szukała literackich tropów i śladów ulubionych literackich bohaterów. A na koniec tej nietypowej podróży dotarła do słynnego kolumbijskiego Macondo. Bo gdzie lepiej można poczuć ducha Marqueza? Autorka powtarza za nim: „Wszystko, czym jestem, wzięło się z tamtej podróży”. Może i nas wciągnie ten intrygujący miks prozy życia i talentu, wrażliwości i dziwactw, mieszczańskich wnętrz i wielkiej kreatywności.